Z uwagą wpatrywała się w
zmieniający się za oknem obraz. Zawsze kochała góry, a te w Trydencie były tak
piękne, że nie mogła oderwać od nich wzroku. Z nieba coraz mocniej prószył śnieg, którego płatki w zetknięciu z szybą
autobusu przeistaczały się w kropelki wody. Piękne
i czyste, jak łzy – pomyślała.
Pojazd
zatrzymał się przed jednym z trydenckich hoteli. To właśnie w nim zostali
zakwaterowani wszyscy uczestnicy Mistrzostw Świata w Narciarstwie Alpejskim. Prawdę
mówiąc, wszyscy sportowcy przybywający na jakiekolwiek sportowe imprezy
odbywające się w okolicy, są kierowani właśnie tutaj.
Gdy tylko
wydostała się z ogromnych obrotowych drzwi wejściowych, w jej zmarzniętą twarz
buchnęło gorące powietrze, przez co musiała się zatrzymać kilka kroków dalej,
by znaleźć w dużej, sportowej torbie chusteczki higieniczne. Położyła więc na
podłodze ciężkie buty narciarskie i
zaczęła przetrząsać kieszenie torby.
- Anka, poczekaj! – właśnie
podniosła buty i miała zamiar zmierzyć ze schodami, jednak musiała poczekać na
mężczyznę średniego wzrostu o kasztanowej czuprynie.
Trzech
wysokich mężczyzn stało przed apartamentem nr 408. Mimo porozpinanych kurtek
zaczynało im być zdecydowanie zbyt ciepło, co tylko potęgowało rosnące
zniecierpliwienie.
- Ivan! Ivan! Otwieraj! –
krzyknął Travica, waląc pięścią w drzwi. – Mikaaal! Otwierać! Bo jak sam sobie
otworzę…
- To będziesz ostatni w
autokarze! - wtem zza drzwi wyskoczył
Łasko, pokazując Draganowi język.
- Ty… TY! Jak ja cię dorwę –
krzyknął za nim rozgrywający i rzucił się w pościg.
- Ivan… Nie wiem, coście tam
brali, pili, czy wąchali, ale ja też chcę! – Savani poklepał po plecach przyjmującego, który usiłował zamknąć drzwi.
- Tak, tak. Chcieć sobie możesz –
powiedział Zaytsev, gdy udało mu się wreszcie zamknąć drzwi. Podrzucił klucz,
poczym schował go do kieszeni kurtki i poklepał po ramieniu kapitana,
uśmiechając się przy tym głupkowato.- A teraz… - zrobił przymrużył oczy i
zatarł ręce – i tak będziesz ostatni na dole!- krzyknął i popędził ku schodom.
Zamieniła
z trenerem kilka zdań i udała się do swojego apartamentu. Jedynym, o czym teraz
marzyła, była gorąca kąpiel i pozbycie się tej okropnej bielizny
termoizolacyjnej, przez którą było jej teraz niemiłosiernie gorąco.
- Trzeba było czekać na windę-
burknęła sama do siebie, wchodząc na trzecie piętro. I nagle… Bach! Nim się
obejrzała leżała na ziemi przygnieciona przez wysokiego mężczyznę. Do jej uszu
dobiegł głośny śmiech i niezrozumiałe
komentarze kolegów blisko stu kilogramów, które na niej leżały.
Nawet
jej nie zauważył. Szybko się podniósł i pomógł wstać poturbowanej dziewczynie.
Było mu głupio. Cholernie głupio. Przecież mógł jej zrobić krzywdę. Wderzył do
niej niechcąco, ale czuł się, jakby właśnie uderzył kobietę. Sama myśl o
podniesieniu ręki na osobę płci pięknej napawało go obrzydzeniem.
- Przepraszam! Bardzo
przepraszam. Naprawdę nie chciałem, nie zauważyłem… wszystko w porządku?-
wyrzucał z siebie słowa z taką szybkością, że nie zwrócił uwagi na wciąż nieco
oszołomioną, a teraz również zakłopotaną minę „swojej ofiary”.
- I’m sorry, but I don’t understand any single
word you say… Do you speak English? – dopiero po chwili dotarło do niej,
że kompletnie nie rozumie, o czym ów mężczyzna do niej mówi. Poprzednie
czynności wykonała odruchowo. Lecz pierwszy szok minął. Powoli jej mózg
zaczynał normalnie funkcjonować. Teraz to sprawca wypadku wyglądał na nieco
zakłopotanego zaistniałą sytuacją. Jednakowoż swoją interwencją zmusiła go do
skoncentrowania się na niej, nie na słowach, które tak szybko wypowiadał po
włosku.
- Y-yes, I do…- odpowiedział po
chwili, patrząc na, zadzierającą do góry głowę, dziewczynę.
Niewątpliwie
była od niego o wiele niższa. To dlatego jej nie zauważył. Delikatną twarz
okalały długie, gęste ciemnobrązowe loki, na których mieniły się maleńkie
kropelki stopionego śniegu. Ciemne niemal jak węgiel, wydawać by się mogło
bezdenne, oczy przyglądały mu się uważnie.
- Are you OK.?- spytała, lekko
przechylając głowę w bok.
- Am I OK.? – powiedział
zdziwiony tonem.- Of course I am. – po
twarzy atakującego przemknął nikły uśmiech.
To ja ją staranowałem. Taką
malutką i kruchą... A ona się pyta się pyta czy nic mi się nie stało?! –
I’ve just asked you for the same.
- Thanks. I’m fine.
- Are you sure? – niemal jej przerwał.
- Yeah, for 100 percent .-
Schyliła się, by podnieść z podłogi buty narciarskie. Wtedy oczom siatkarza
ukazał się napis: POLSKA, który
widniał na tylnej części jej kurtki.
- Jesteś z Polski – bardziej
stwierdził, niż zapytał.
Ledwo chwycone buty, znów
znalazły się na ziemi. Narciarka popatrzyła na mężczyznę, robiąc wielkie oczy.
- Co tak patrzysz, jakbyś ducha
zobaczyła? –spojrzał na nią, uśmiechając się (swoją drogą całkiem
nieświadomie). – jestem brudny? –dodał po chwili i zaczął oglądać swoje ubranie
w poszukiwaniu plamy, na co zszokowana Polka wybuchła śmiechem.
- Nie, nie jesteś brudny –
poklepała go po przedramieniu i uśmiechnęła się szeroko.
- To dlaczego tak patrzysz?
- Tak! – powiedział celowo
rozchisterowanym tonem.
- A nie wyglądasz – odparła
zadziornie.
- Jak to nie?
- Sorry, przeaktorzyłeś! – na te
słowa siatkarz zrobił swoją słynną minę -
wydął dolną wargę i spuścił głowę.
- Tak w ogóle to Michał jestem
- wyciągnął dłoń w kierunku dziewczyny.
- Ania – uścisnęła dłoń
siatkarza, przy której jej własna wygląda, jakby należała do dziecka. – chyba
koledzy na ciebie czekają… - spojrzała w stronę grupki siatkarzy, którzy od
początku przyglądali się całemu zajściu. Co chwila jeden szturchał drugiego. No
cóż. Nie tylko się przyglądali, ale również świetnie się bawili komentując
zaistniałą sytuację.
- A… No tak… Masz rację. Właśnie
idziemy na trening – na chwilę spuścił wzrok. – To ja już muszę lecieć… W takim
razie do zobaczenia – uśmiechnął się do narciarki i szybkim krokiem udał się na
schody.
- Tylko uważaj na staruszki!-
krzyknęła do niego.
- Bardzo śmieszne!
Wiem, pomyślała.
Wreszcie
dotarła do swojego apartamentu. Rzuciła kurtkę na jeden z foteli i udała się do
łazienki.
Gdy
tylko wzięła kąpiel, ubrała się w coś wygodniejszego – sprane dżinsy i
przynajmniej o rozmiar za dużą, czarną
bluzkę, na której widniał nadruk związany z jednym z jej ulubionych zespołów –
Three Days Grace.
Usiadła wygodnie w fotelu i zaczęła przeglądać
rozkład konkurencji. Jeszcze jutro miała dzień przeznaczony na trening.
Mistrzostwa zaczynały się 8 stycznia. Pierwszą konkurencją był slalom.
Wszystkie zawody miały się kończyć do południa, gdyż później zaplanowane były
mecze Pucharu Włoch w Piłce Siatkowej. Taki układ jak najbardziej jej odpowiadał,
ponieważ miała w planach wybrać się na mecz siatkówki.
Zbliżała
się osiemnasta – czas na obiadokolację. Zawiązała w supeł róg koszulki i
podwinęła rękawy, poczym udała się na stołówkę.
~
Rozdział nie wygląda tak, jak miał wyglądać, ale nie byłam dzisiaj stanie więcej z siebie wykrzesać. Nad szablonem pracuję, to na razie jest wersja robocza.
Kilka informacji technicznych: wiek siatkarzy nie jest adekwatny do obecnego i nie są między nimi zachowane rzeczywiste różnice wiekowe, następny rozdział będzie raczej pod koniec tygodnia. A! I jeszcze jedno - godziny ukazania się postów są nieprawidłowe. Nie wiem, z czego to wynika, gdyż w ustawieniach jest raczej wszystko dobrze ;/
mam nadzieję, ze choć trochę Wam się spodoba, bo ja mam mieszane uczucia. Poza tym miał być dłuższy, ale wyszedł krótki i nudnawy ;/
kika, mecz z Amerykanami. Coś o tym wiem, ale ostatnio nie mogę patrzeć na Michała w reprezentacji Włoch, te czerwono-biało-zielone paski na jego karku mnie odpychają. po prostu nie pasuje mi tam i już! Co nie zmienia faktu, ze jest piękny ;D
a kopnął Cię kto kiedyś w 4 litery?? gdzie krótki?? gdzie nudny?? ja jestem zachwycona, chociaż na miejscu Anki poczekałabym aż Misiek zacznie mi robić sztuczne oddychanie... nie. STOP!! to jeszcze nie ta godzina, by rozmawiać na takie tematy :D mam nadzieję, że Ania nie będzie chciała się odgryźć i np nie rozjedzie Michała na stoku :D
OdpowiedzUsuńpiękny, boski, seksowny... Boże, czy na tego faceta jest jakieś negatywne określenie??
czekam na nexta :D